Moje spotkanie z wewnętrzną Kobiecością dało mi POZWOLENIE NA BYCIE SOBĄ W KOBIECYM.
W moim rodzie kobiety były walczące, piętnowały kobiecość w kobietach, łączyło się to również z brakiem szacunku do mężczyzn poprzez matkowanie im, poświęcanie się, a później wyładowywały frustracje na otoczeniu.
Zatem mój przekaz rodowy brzmiał: kobiecość – to walka z kobietami i mężczyznami.
Kobiece nie było honorowane przez Kobiece i nawet jeżeli było honorowane przez Męskie, to skrypt Męskiemu się nie ufa, sprawiał, że przepraszałam za swoje Kobiece starając się, czasami bezskutecznie, być bardziej w Męskim, ba dochodziło do tego, że sama na siebie irytowałam się, że ja kobieta nie umiem być męska. Totalny absurd.
Po procesie spotkania z wewnętrzną Kobiecością, jawiącą się dla mnie jako Królowa, przejęłam odpowiedzialność za moją przestrzeń, za moje życie, za moje wybory.
Nie przepraszam już za Kobiecość, szanuje ją w sobie i innych kobietach, ufam Męskiemu i pozwalam się jemu prowadzić.
Martyna